Ola i Michał - mega sesja kontratakuje!

Sesja zaczęła się trochę romantycznie i nostalgicznie na zamku w Pieskowej Skale. Tam Ola i Michał rozpoczęli... ale o tym sza! Po chwili szybko stamtąd uciekliśmy zahaczając tylko o jakąś wieeelką maczugę ;) by wyruszyć na poszukiwania idealnego miejsca na rowerowe szaleństwa! Niedaleko, zbaczając z drogi wjechaliśmy wprost na przestronne pole, na totalnym odludziu. Pomyśleliśmy zgodnie - idealne! I... zaczęło się!! bieganie za rowerem, przed, skoki, trzymanie się za ręce, no... wszystko - w końcu zmęczeni i wycieńczeni zeszliśmy ze szlaku by zrobić kilka spokojniejszych zdjęć w zaciszu zielonej od nadmiaru trawy łąki.

I... tu opowieść o idealnym plenerze drastycznie się urywa, bo ni stąd ni zowąd nadjechał dziarski chłop na swym rumianym z wysiłku traktorze. Oznajmił nam, wykazując zerowe zrozumienie dla wielkiej sztuki, że trawa, którą rzekomo wygniatamy, jest jego trawą i że on sobie nie życzy. Po wymianie kilku grzecznościowych uwag, których tutaj z grzeczności nie przytoczę, wstaliśmy z ledwo zipiącej trawy i wyruszyliśmy w stronę samochodu. W tym czasie Pan dziarski chłop pomknął przed siebie na traktorze zostawiając nam w podzięce tumany kurzu i odór spalin. I tu nieoczekiwana pointa: nigdy nie zadzieraj z dziarskim chłopem! Gdyż chłop mknąc na swym traktorze może zatrzymać się i Ci... ukraść statyw leżący przy drodze :(((

Bzzzzzzziuuut! Taśma nieco się przewinęła i napięcie po nagłej stracie trochę ze wszystkich zeszło. Mogliśmy kontynuować nasz plener ale już w troszkę bardziej mokrym środowisku. Wskakując do wody szybko zapomnieliśmy o rowerowej przygodzie, o upale, i o dziarskim... jak mu tam? A oto efekty - kilka energetyczno - nastrojowych fotografii dodających nam energii w oczekiwaniu na św. Czerwonego ;)

Ola, Michał - to była przygoda, którą zapamiętamy nie z powodu dziarskiego, ale dzięki Wam i tej niesamowitej energii, która podczas tego pleneru się wytworzyła. Dziękujemy za wszystko i... za pyszny obiad :)
Wasza Fabryka Kreatywna!