A po co komu tytuł posta? :)

Poprzednim razem pokazaliśmy Wam fotobudkę z wesela Ani i Maćka, ale tak naprawdę już od kilku tygodni zbieramy się by dodać tu ich reportaż. Powstało już nawet kilka wersji tekstu do wstawienia, ale każdy wydaje się zbyt banalny. Pisaliśmy o sile miłości, o znaczeniu imion, o biskupie którego uszy tańczą, o Małej Mi, nuklearnej pizzy, klapkach marki Kubota, o serniku, xbox'sie i... Nie wiem czy to swojego rodzaju blokada, czy fascynacja, jedno jest pewne, naprawdę ciężko scharakteryzować tę dwójkę :) Spotkaliśmy już wiele duetów, ale Ania i Maciek to trochę inna historia.
Ślub sprawiał wrażanie zaplanowanego w każdym detalu, ale najbardziej urzekło nas zdrowe podejście jakie Ania i Maciek mieli do tego dnia. Ogromny luz, zero zakłamania, a wszystko z dużym smakiem, skromnością, radością, spontanicznością i bez zbędnej przesady. A zresztą zobaczcie sami.
Dziękujemy Wam Kochani za zaufanie i za to że dostarczyliście nam takiej dawki emocji, śmiechu oraz cudownej serdeczności.